W Wielkopolsce zdecydowanie najpopularniejszą drużyną jest Lech Poznań. „Kolejorz” ma tę przewagę nad innymi, że w okolicy nie ma innego, tak utytułowanego i potężnego rywala. W związku z tym, Lech jest niezwykle popularny nie tylko w Poznaniu, ale w zdecydowanej większości Wielkopolski. Trzeba zaznaczyć, że kibiców temu klubowi nie brakuje. Ostatnio jednak na meczach „Kolejorza” nie pojawia się zbyt wielu sympatyków. Oczywiście, cały czas jest to spora liczba, jeśli porównamy z innymi ekipami z LOTTO Ekstraklasy. Na ostatnie mecze tego klubu przychodzi bowiem po około dziesięć tysięcy ludzi. To jednak mało, jeśli porównamy z potencjałem tego zespołu. Gracze Lecha Poznań czasami mogli liczyć nawet na … około cztery razy większą widownię. Różnica jest widoczna jak na dłoni. Z czego ona wynika? Jest co najmniej kilka powodów. Przede wszystkim, w ostatnim czasie Lech Poznań nie gra zbyt wielkiej piłki. Z czego wynika ten fakt? Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się temu tematowi, a poniżej możecie przeczytać nasze wnioski.
Przede wszystkim, Lech Poznań nie wykorzystał potencjału, kiedy zdobywał ostatnie tytuły mistrza Polski. Za pierwszym razem (w ostatnich kilku latach) w szeregach tego klubu grał choćby Robert Lewandowski. Trzeba przyznać, że zawodnicy Jacka Zielińskiego grali wtedy naprawdę bardzo dobrą piłkę. Potem jednak włodarze nie dokonali znaczących transferów (a przecież choćby wspomniany Robert Lewandowski odszedł do Borussii Dortmund). Przez to nie byli w stanie nawiązać walki w eliminacjach do Ligi Mistrzów i szybko pożegnali się z tymi rozgrywkami. Przełożyło się to też na kiepskie występy w lidze. Lech Poznań – choć poza Legią Warszawa ma największy potencjał – długo nie mógł otrząsnąć się z letargu i wrócić na szczyt. Na pewno gracze tego klubu mieli predyspozycje, aby walczyć o mistrzostwo, ale nie da się ukryć, że polityka transferowa nie była najlepsza.
W 2015 roku poznaniacy po raz kolejny sięgnęli po trofeum. Zarząd klub ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej znowu powtórzył poprzednie błędy. „Kolejorz” nie wzmocnił się, tylko osłabił. W związku z tym, poznaniacy odpadli już w III rundzie eliminacji do fazy grupowej Ligi Mistrzów, kiedy to przegrali w dwumeczu z FC Basel. Dodatkowo, „Kolejorz” fatalnie zaczął grać też w lidze. Przez pewien okres poznaniacy byli nawet na ostatnim miejscu w tabeli. Maciej Skorża – który jeszcze kilka miesięcy temu był bardzo chwalony – został zwolniony ze stanowiska pierwszego trenera. Zastąpił go Jan Urban. Nowy szkoleniowiec wyprowadził „Kolejorza” z największego kryzysu. Lechici awansowali do grupy mistrzowskiej, ale nie byli w stanie skutecznie rywalizować o najwyższe laury. Tegoroczny sezon rozpoczął się bardzo podobnie. Piłkarze Lecha znowu przez moment byli nawet na … ostatnim miejscu w tabeli! Jan Urban został zwolniony, a zastąpił go Nenad Bjelica.
Z czego jednak wynika fakt, że Lech gra tak słabo? Na pewno wpływ na to ma fatalna polityka transferowa. Od kilku lat „Kolejorz” nie ma porządnej klasy napastnika. Nicki Bille Nielsen czy Marcin Robak nie są zawodnikami naprawdę wysokiej klasy. To jednak nie wszystko. Odszedł Karol Linetty, a na jego miejsce nie sprowadzono wartościowego zmiennika. W środku dość nieudolnie radzą sobie Łukasz Trałka i Abdul Aziz Tetteh. Obrona też jest przeciętna, a jeśli w pierwszym składzie gra fatalny Maciej Wilusz, to „Kolejorzowi” ciężko musi być o zdobywanie punktów. Trzeba jednak zaznaczyć, że piłkarze Lecha i tak nie powinni być tak nisko. Niestety, kiepska polityka transferowa plus nie do końca dobra atmosfera w klubie powodują, że całość wynikowa jest bardzo słaba.
W klubie z Poznania brakuje też stabilizacji. Maciej Skorża jest – bez wątpienia – jednym z najlepszych polskich szkoleniowców. Trzeba dodać, że odniósł z „Kolejorzem” bardzo poważny sukces czyli zdobył mistrzostwo Polski. Może decyzja o jego zwolnieniu była przedwczesna? W końcu ten szkoleniowiec pokazał swój warsztat już kilka razy. Podobnie było z Janem Urbanem. Ten trener wyprowadził „Kolejorza” z kryzysu, ale także został już zwolniony. Brak stabilizacji na pewno też nie pomaga w uzyskiwaniu satysfakcjonujących wyników. Nie może zatem dziwić, że kibice też są już tym wszystkim zmęczeni.